Sernik i FIT, teoretycznie te dwa słowa nie mają racji bytu koło siebie 🙂
Ale praktycznie – jest inaczej. Podejdę do tematu nie tylko przez pryzmat kalorii, bo wtedy żadna słodycz nie ma racji bytu. Temat ogarnijmy pod względem zdrowotnym. Sernik to jedno z nie wielu ciast, które są zdrowe ze względu na swoje składniki. W końcu twaróg, z którego robi się sernik to zdrowe i potrzebne białko, wapń i wiele innych wartościowych składników. Jeśli nie dodamy do niego tony ulepszaczy i zapachów – będzie zdrowo.
Zanim doszedłem do perfekcji zrobiłem ich naście jak nie dziesiąt – poniższy przepis moim zdaniem jest the best! Do tego jest banalnie prosty i nie wymaga dużej ilości czasu.
Co potrzebujemy?
- 1kg sera twarogowego co najmniej trzykrotnie zmielonego
- 8 jajek
- Kostka prawdziwego masła (nie margaryny)
- Szklanka ksylitolu (lub cukru jak kto woli)
- 2 budynie
- Rodzynki lub inny wsad (wiórki kokosowe, orzechy).
Wszystkie produkty w temperaturze pokojowej.
Odnośnie sera – na początku kupowałem klasyczny ser twarogowy i sam go mieliłem. Niestety te „gotowe” na rynku pozostawiały wiele do życzenia. W składzie niemal zawsze były niepotrzebne składniki jak mleko w proszku, często również zagęstniki w postaci gumy guar, żelatyny i wielokrotnie litanii E…
W końcu natrafiłem na ser sernikowy wysokiej jakości, bez żadnych zbędnych dodatków. Co najlepsze to produkt ze średniej półki cenowej – marki własnej LIDL. Odkąd go odkryłem przestałem sam mielić ser, co znacząco skraca czas przygotowania sernika.
Jeśli używacie ksylitolu zamiast cukru – pamiętajcie aby kupować ten Fiński, z brzozy. Na rynku jest masa ksylitolu chińskiego, z kukurydzy, który jest marną podróbką tego z FInalndii.
Tyle tytułem wstępu – zabierzmy się do roboty 🙂
- Na wstępie rodzynki zalewamy na 10 minut gorącą wodą, potem je odcedzamy i wysypujemy na kilka listków ręcznika papierowego – aby pochłonął wilgoć.
- Oddzielamy żółtka od białek.
- Do dużej miski (np. od robota kuchennego) wrzucamy 8 żółtek, cukier i masło. Jeśli zapomnieliście o wyjęciu masła z lodówki pomoże mikrofala – na 15-20 sekund, nie więcej. Mając w misce żółtka, cukier i masło włączamy robota na max na ok 10 minut.
W tym czasie włączamy piekarnik na 150 stopni i szykujemy tortownicę. Ja osobiście upodobałem sobie prostokątną. Nie ma potrzeby smarowania tortownicy (to zbędne kcal).
Mała dygresja – każdy sernik lepiej się upiecze w tzw. kąpieli wodnej. Do tego potrzebne są dwie tortownice – mniejsza i większa. W większą nalewamy trochę wody, wkładamy w nią mniejszą tortownicę, do której wlewamy masę sernikową i taki zestaw wkładamy do piekarnika. Dzięki temu sernik nie popęka.
- Kiedy żółtka ładnie się zmiksują robota przełączamy na minimalną prędkość i powoli dodajemy ser.
- Do gotowej masy wsypujemy budynie i dalej powoli mieszamy.
- Ubijamy pianę z białek ( j używm wysokiego nczynia i blendera
- Do masy dodajmy ubite na sztywną pianę białka jakie nam zostały z jajek i delikatnie mieszamy
Tak powstałą masę przelewamy do wcześniej przygotowanej tortownicy.
Na wierzch sypiemy rodzynki (i tak spłyną niżej :)).
Tortownice wkładamy do rozgrzanego do 150 stopni piekarnika na środkową półkę (bez termoobiegu).
Pieczemy 90 minut, po których wyłączamy piekarnik pozostawiając w nim sernik na kolejne 20 minut. Po tym czasie lekko uchylamy piekarnik cały czas zostawiając w nim sernik) i po kolejnej godzinie możemy go wyjąć na dobre i zostawić do pełnego ostudzenia.
Poniżej fotka z ostatniego pieczenia – mimo kąpieli wodnej delikatnie pękł w dwóch miejscach – ale potem gdy ostygł, lekko opadł i nie było tego widać 🙂
Sernik najlepiej smakuje jak poleży sobie kilka godzin w lodówce.
Smacznego 🙂
A tu efekt końcowy – już na talerzu:
P.S. Sernik dzielimy na 24 zacnych porcji, każda z nich to:
- 200 kcal
- Węglowodany: 1,75g
- Tłuszcze: 13,05g
- Białko: 7g
A.C.